To, co bardzo mnie zaskoczyło w tej metodzie to nauka pisania przed czytaniem!
Na początku wydało mi się to bardzo absurdalne. ALE!
Ponieważ rzadko się z panią Marią nie zgadzam bardzo zaprzątało to moją głowę przez dłuższy czas.
Od tamtego czasu wszystko się w mojej głowie rozjaśniło, uporządkowało i postanowiłam się z Wami tym podzielić. Czy to oznacza, że inne metody są złe? Nie! Metoda nauki powinna być dobrana indywidualnie do dziecka. Powinna rozpocząć się, gdy dziecko wykaże zainteresowanie pismem i słowem drukowanym.
Nie jest to pierwszy etap w nauce czytania i pisania.
Otóż dziecko uczy się kształtu liter małych pisanych dzięki szorstkim literom - wodzi po nich palcem i gdy jest gotowe kreśli je w piasku. Wyrazy najpierw uczy się pisać - pisać w tym wypadku oznacza ułożenie wyrazu z ruchomego alfabetu. Przygotowuje też swoją rękę do pisania - za pomocą metalowych ramek a także wykonuje liczne ćwiczenia praktyczne, które poprawiają precyzję i wpływają na napięcie mięśni i koordynację oko-ręka.
W koszyczkach językowych znajdują się różne przedmioty, kartoniki z podpisami, książeczki z obrazkami podpisami. Dziecko pisze wybierając odpowiednie litery. Czytanie jest wtórnym procesem do pisania. Dziecko, które ułożyło-napisało dany wyraz potrafi go również przeczytać!
W nauce wykorzystuje się bardzo ważną pamięć mięśniową, ruchową. Dziecko nie jest bierne w procesie nauki czytania-pisania, wykonuje różne ruchy i zadania, dzięki czemu nauka jest przyjemnością.
Druga ważna zaleta to doświadczanie prawdziwych przedmiotów a nie tylko ilustracji. Zwiększa to atrakcyjność ćwiczeń i wpływa na motywację.
Jednak nie mogę zacząć "z grubej rury" Nie chciałabym, żebyście odnieśli wrażenie, że czytanie i pisanie w Montessori zaczyna się od wprowadzania liter. Zanim do tego dojdzie stosuje się wiele ćwiczeń językowych, które rozwijają rozumienie mowy, zwiększają zasób słownictwa, kształcą słuch fonematyczny. Sprawiają, że dziecko uczy się rozpoznawać i rozróżniać dźwięki mowy, bawi się słowem i jest bardziej świadome zjawisk, które w danym języku występują.
Na co należy zwrócić uwagę gdy MY zapragniemy wprowadzać dziecko w świat pisma i druku?
Przede wszystkim dziecko od poczęcia przebywa w świecie dźwięków. Mowa bierna (zasób słów, które dziecko rozumie) rozwija się wcześniej od czynnej. Rozwijanie tej sfery odbywa się nieświadomie, poprzez pokazywanie i nazywanie rzeczy i zjawisk z najbliższego otoczenia.
W tym czasie maluch przechodzi przez naturalne fazy rozwoju mowy - głużenie, gaworzenie, etap wyrazu i zdania. Pisałam już o tym tu:
rozwój prenatalny a rozwój mowy
rozwój mowy w 1 roku życia
W tym czasie dzieci bardzo uważnie obserwują i naśladują to, co jest wokół. W rozwoju mowy pojawia się naśladowanie odgłosów - zwierząt, urządzeń, pojazdów. Od samogłosek dziecko przechodzi do sylab otwartych bu, mu, potem sylab zamkniętych, gdzie pojawia się coraz więcej spółgłosek - bum, bam, siup
o wyrazach dźwiękonaśladowczych więcej tu:
co mówi bocian gdy żabę zjeść chce?
rozwijanie mowy w drugim roku życia
Kiedy rozwój mowy jest opóźniony lub zaburzony warto skorzystać z pomocy specjalisty. Jeśli "problem" jest mały często wystarczy kilka wizyt, rodzic obserwuje różne ćwiczenia rozwijające mowę i poznaje zabawy rozwijające mowę.
Podczas zajęć logopeda, psycholog, terapeuta orientuje się również czy problem nie leży głębiej. W takiej sytuacji kilka wizyt nie wystarczy ale zyskujemy coś niezwykle cennego CZAS! Im wcześniej rozpoczęta terapia tym przynosi lepsze efekty. Nie ma co zwlekać, słuchać dziwnych opowieści o chłopcach, co to później zaczynają. O wujkach, ciotkach, sąsiadach, którzy zaczęli mówić dopiero w podstawówce... Każdy zmarnowany rok działa na niekorzyść terapii. Tempo tworzenia się nowych połączeń neuronalnych u małych dzieci jest tak ogromna, że szybko podjęte działania przynoszą cudowne efekty. Niestety to tempo z wiekiem spada a dziecko zaczyna odczuwać zmęczenie szybciej, bardziej się zniechęca i jest bardziej świadome swoich słabszych stron.
Jak możemy jeszcze stymulować rozwój mowy? Przede wszystkim dbając o harmonijny rozwój całego ciała. Często za bardzo koncentrujemy się na pracy palców naszych dzieci - chcemy, by pięknie kolorowały, rozwiązywały labirynty, układały małe klocki, rysowały skomplikowane szlaczki!
Zmuszając dziecko do takich ćwiczeń w nadmiarze ignorujemy bardzo ważne prawa rozwoju ruchowego
PRAWO CEFALOKAUDALNE - rozwój napięcia mięśniowego od głowy do stóp. Wystarczy prześledzić rozwój niemowlęcia - najpierw unosi głowę, potem unosi się na przedramionach, potem wyprostowanych rękach, unosi brzuszek, uczy się siadać, dopiero później wstawać.
PRAWO PROKSYMODYSTALNE - Rozwój ruchów przebiega od kręgosłupa do części dalszych. Dziecko najpierw opanowuje ruchy ramion, potem dłoni a na końcu precyzyjne ruchy palców.
Dlatego najpierw rozwijamy dużą motorykę a następnie małą - a nie odwrotnie!
Wspomagając rozwój małej motoryki nie należy wykorzystywać tylko tradycyjnych metod. Dziecko, którego napięcie mięśni palców i dłoni jest obniżone lub podwyższone nie będzie lubiło tego typu ćwiczeń. Ręka szybko się męczy, dziecko nie umie dostosować nacisku narzędzia kreślarskiego.
Warto wykorzystać na początek duże, szerokie ruchy - malowanie na wielkim arkuszu papieru z czasem zmniejszając jego powierzchnię. Zaproponuj maluchowi zabawę z różnymi masami od bardzo rzadkich i lepkich po suche i twarde. Ugniatanie, wałkowanie i odrywanie wspaniale wzmacnia mięśnie.
Bardziej precyzyjne ruchy można ćwiczyć przez ćwiczenia życia praktycznego. Metoda Montessori jest tu nieoceniona. Ćwiczenia przesypywania, przekładania i przelewania - dłonią i za pomocą różnych łyżek, szczypiec, zakraplacza, pęsety...
U nas często były różne propozycje - nie bójcie się bałaganu - mniej czasu zajmie wam poodkurzanie niż pocieszanie zrezygnowanego, zniechęconego dziecka nad kolejną kartą szlaczków.
ręka, noga, mózg na ścianie, oko na widelcu
piaskownica terapeutyczna
stół świetlny
Kiedy już mamy malucha, u którego rozwój mowy przebiega prawidłowo, mamy za zadanie rozwijać jego czytelnicze zainteresowania
biblioteczka malucha
Wybór książek jest ogromny a upodobania dzieci różne - gdy maluch nie za bardzo angażuje się w nasze czytanie, może warto zmienić rodzaj książek?
Jedne dzieci uwielbiają wierszyki, inne będą wolały gdy mama/tata opowiadają własnymi słowami.
Czasami trafiają do mojego gabinetu dzieci, których rodzice bardzo narzekają na "alergię książkową" malucha. Dzieci te denerwują się w momencie, gdy ktoś zaczyna czytać.
Płaczą, zamykają książkę, nie chcą pokazywać ilustracji w książce, wyrywają ją z rąk rodzica..
Płaczą, zamykają książkę, nie chcą pokazywać ilustracji w książce, wyrywają ją z rąk rodzica..
Wieczorem przed snem czytamy książki, słuchamy bajek-grajek lub właśnie zasiadamy przed tablicą i dzieci aktywnie uczestniczą w opowiadaniu. MILUSIOWE OPOWIEŚCI
OK przebrnęłam, jesteście jeszcze????? Super!
chyba zostanę królową najdłuższych wstępów :P
W tej części proponuję Wam kolejny sposób na rozwijanie mowy - RYMY
Wyszukiwanie rymów kształci nasz słuch fonematyczny. Dzięki niemu możliwe jest rozpoznawanie i różnicowanie słów zbudowanych z głosek danego języka. "Słuch fonematyczny rozwija się najintensywniej między 1 a 2 rokiem życia, w miarę utrwalania się wzorców słuchowych nowo poznanych wyrazów. Zaburzenia słuchu fonematycznego wynikają z braku stabilności wzorców słuchowych głosek i słów, co prowadzi do trudności w rozróżnianiu słów podobnie brzmiących. Zaburzenia te utrudniają dokonywanie analizy i syntezy słuchowej, mogą opóźniać lub uniemożliwiać rozwój artykulacji, powodować zaburzenia mowy już ukształtowanej. Znaczne niedokształcenie słuchu fonematycznego utrudnia rozwój mowy dziecka. Natomiast całkowity brak jego rozwoju powoduje alalię percepcyjną, czyli brak rozwoju mowy." (źródło)
Zabawa rymami to dla dziecka możliwość poznania wyrazów, które mają podobną lub identyczną część - na przykład sylabę. !zwróćcie jednak uwagę, jaka część wyrazu się rymuje - wyrazy: kot i płot to wyrazy jednosylabowe, wspólną mają tylko część tej sylaby - "ot" ale już kotek i płotek - mają 2 sylaby i druga w obu jest taka sama. Znajduje się ona na końcu wyrazu. Ja zawsze wybieram na początek takie wyrazy, które mają właśnie ostatnią sylabę identyczną, aby ułatwić wysłuchiwanie, gdy dziecko już "łapie" zapominam o tej zasadzie i mieszam. Wyrazy mogą ale nie muszą mieć tej samej ilości sylab.
Dziecko by znaleźć rym musi dokonać analizy wyrazu, może go podzielić na sylaby. Następnie rozwija złożony proces myślowy, którym jest abstrahowanie - wyodrębnienie jednej cechy z pominięciem innych. Dziecko następnie uogólnia tworząc grupę wyrazów podobnych pod względem danej cechy. Wyrazy nie mają wspólnej kategorii, jedyną cechą łączącą jest właśnie ostatnia sylaba.
W razie trudności ogranicz liczbę wyrazów, wybieraj tylko te wyrazy, których rymy są bardzo wyraźne, wybierz wyrazy z tą samą ilością sylab - to ułatwi dziecku zrozumienie zasady.
*jeśli dziecko nie słyszy, które wyrazy się rymują zrób prostsze ćwiczenia - Dzielenie wyrazów na jedno i dwusylabowe, szukanie wyrazów, które zaczynają się tą samą sylabą - koza, kotek, kolano, konik....
Moja propozycja to zestaw 12 par obrazków z podpisami, czyli 24 wyrazy, których ostatnia sylaba rymuje się. Możemy bawić się w następujący sposób:
Zanim zaczniesz się bawić sprawdź czy dziecko rozpoznaje obrazki, czy potrafi je nazwać, lub wskazać palcem.
1. Połóż 3 obrazki ( dwa z nich rymują się oczywiście a jeden jest z innej pary)
Przeczytaj po kolei: kura, buty, góra
zapytaj, które wyrazy się rymują, lub który nie pasuje
ułóż przed dzieckiem 3 inne obrazki (wśród nich 1 pasujący do tego pierwszego )
nazwij głośno obrazek nr 1 - np. buty
Teraz zapytaj: który z tych pasuje? żyrafa nuty czy kura?
dla ułatwienia wymieniaj: buty-żyrafa buty-nuty, buty-kura
3. prawda-fałsz
wybieraj pary obrazków, nazywaj głośno lub poproś o to dziecko. Zadaniem dziecka jest zdecydować czy dana para rymuje się czy nie.
np. góra - kura
żyrafa - żabka
czapka - żabka...itd
4. Ze starszymi dziećmi można grać w memo - podklej obrazki sztywnym kartonem. ułóż wszystkie obrazkiem do dołu. Gracze na zmianę odkrywają 2 obrazki szukając rymów. Wygrywa gracz, który zdobędzie ich najwięcej.
5. Kolejne zadanie to dopasowywanie podpisów do obrazków. My robimy to z literami pisanymi (one są wprowadzane jako pierwsze w metodzie Montessori) Ale dla Was jest również wersja z literami drukowanymi.
U dzieci ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się polecam wielkie litery drukowane, ale tylko do sylab i krótkich wyrazów.
Dołączyłam też arkusz czystych liniaturek, by dzieci piszące mogły ćwiczyć pisanie.
W tym koszyku znajdują się różne przedmioty. Zadaniem dziecka jest odnalezienie rymujących się nazw.
w prostszej wersji mogą to być po prostu obrazki. Dobrym pomysłem jest stworzenie karty kontrolnej, na której dziecko bez pomocy dorosłego sprawdza poprawność wykonania zadania i może skorygować pomyłkę.
W naszym koszyczku znalazły się:
strzykawka - agrafka, świnia-skrzynia, butelka-muszelka, kotek-płotek, Marsjanin-indianin, krowa-sowa,
podpisy - litery drukowane
2 karty pracy
karta kontrolna
Wykorzystałam też gotową pomoc wydawnictwa Alexander - Tropimy rymyGra ma wiele wariantów - prawdę mówiąc nie przebrnęłam jeszcze przez całą instrukcję. W gabinecie to wielki plus - będzie służyła i młodszym i starszym dzieciom. Atrakcją jest katapulta (muszę ją lekko zmodernizować, bo strzela w górę i ciężko upolować co się chce)
W pudełku jest dwustronna plansza, katapulta, plastikowe krążki, 36 kart w czterech kolorach rewersów, klocek z głową Misia Pysia oraz instrukcja z opisem wielu zabaw/gier.
Wybrałam prostą wersję gry. Julek strzelał a następnie starał się dobrać wyraz rymujący się z tym, który upolował.