niedziela, 26 lutego 2012

Nigdy w to nie uwierzycie - Mama wzięła się za szycie!!!

Ojjjj zabierałam się do tego jak pies do jeża...przyznaję.
Hihi, jakoś tak bez przekonania... z dużą dozą ostrożności....
No cóż lubię swoje palce, więc wizja przeszycia ich igłą skutecznie mnie odstraszała :P

Ale stało się!!! Kilka dni temu Raaany Tata przywlókł od Raaany Babci maszynę do szycia. Przyznam się szczerze, że nosiłam się z zamiarem kupienia pięknego Łucznika w tęczowe motylki, ale dziura w budżecie (całe szczęście) mnie powstrzymała :PPP
Moja nowa koleżanka - Zofia :D
Maszyna przyjechała, troszkę obserwowałyśmy się ukradkiem... tak jakoś niepewnie, nieśmiało...
W końcu odważyłam się i postawiłam ją na stole, oglądałam wszystkie dziurki, oczka, śrubki... no cóż pierwsze koty za płoty.
Wizyta Raaany Babci zmobilizowała mnie do szybkiego przeszkolenia bojowego...

"No jak to, nie wiesz? tu nawlekasz, potem przekładasz przez to oczko, potem przez te dwa a potem - widzisz? - tu jest taka sprężynka, to przewlekasz przez tą sprężynkę, przekładasz nad tym drucikiem a potem nad tym otworkiem, ale pod tym tutaj haczykiem, potem już tylko tu - i tu, przewlekasz przez oczko w igle.... i gotowe!!! teraz jeszcze masz drugą nitkę.... (...)
A ja co chwilę powtarzałam:
"To ja może sobie zapiszę... to ja może sobie zapiszę....)
od dzisiaj blog zmieni nazwę na RAAANY BABCIA !

Kiedy już się zaprzyjaźniłam z tymi okienkami, dziurkami, sprężynkami, haczykami, klapkami, kółeczkami - stwierdziłam, że zmiana koloru nici do szycia to właściwie fanaberia i nie należy jej zbytnio ulegać...

Potem już tylko trzeba było się zdecydować na to, co uszyć i z CZEGO?
Na pierwszy ogień poszły stare spodnie sztruksowe Raaany Taty :D i projekt KOT!


Odrysowałam (na lewej stronie materiału) kota z ogonem w górze - projekt wypalił dopiero za trzecim razem, bo moi drodzy: skręcenie ogonka 4 razy to nie najlepszy plan, jak na pierwsze spotkanie z ZOCHĄ - (takie to urocze imię otrzymała maszyna po paru chwilach razem...)
Na polarze narysowałam łebek - a to, co działo się potem niech już zostanie tylko w mojej pamięci, Julek zaglądał od czasu, do czasu zobaczyć co ta mama z ZOCHĄ wyczynia i komentował swoim odwiecznym: 

- A kuku! Bzzzzziiiiii!

Po uszyciu i przewróceniu na drugą stronę (co ku mojemu zdziwieniu zajęło mi prawie pół godziny) wypchałam kocura wypełnieniem wygrzebanym z jakiejś poduchy...
Potem wyższa szkoła jazdy: uszy, nosek i uśmiech - tak się rozkręciłam, że dodałam jeszcze jęzorek a do tego oczy z guzików - zszyłam głowę, wypchałam, połączyłam dwie części razem iiiii muszę Wam powiedzieć, że mój pierwszy w życiu kocur skradł moje serce.
Wisi sobie teraz na klamce, obserwuje Raaany Julkową rodzinkę i mrrrruczy, że chciałby jakąś koleżankę :P
Jak tylko wyjdę z szoku po obcowaniu z ZOCHĄ (słyszę jeszcze ten warkot :P) to na pewno coś jeszcze uszyję. Polecam Wam zrobienie dla maluchów takiej przytulanki - w żadnym markecie takiej nie znajdziecie!!!
To mój skromny zbiór materiałów :D oczywiście wciąż nie wystarczający - drogie koleżanki - jeśli macie stare ubrania z ciekawych materiałów, nie używane skrawki - oddajcie je w dobre ręce, znajdźcie im nowy, ciepły dom :DDD czekam :DDD

Jeśli jest wśród Was ktoś, kto chciałby zmierzyć się z Raaany Kotem piszcie to odrysuję wam (co nieco koślawy - ale zawsze) wzór mojego kotka psotka :DDD

13 komentarzy:

  1. huhu nowa koleżanka ZOcha :D jest dobrze :D a kotek, uroczy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam taką a może trochę inną:) gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihi dzięki dziewczyny :D Gizanka - dziękuję za wszystkie porady :D teraz muszę jeszcze gdzieś zakupić fajne materiały...ale nie mam pojęcia gdzie takie można znaleźć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. nio proszę proszę a ja właśnie od tygodnia się zbieram żeby zasiąść do swojej ale jakoś tak zebrać się nie mogę , zainspirowałaś mnie koleżanko droga więc jutro szyję zaległości , buziaki wielkie !!! kot słodziak wielki !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz mam w planach TILDĘ... ale muszę materiały jakieś znaleźć, Monia może ty wiesz gdzie taki można dostać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chcę! Będę miała dla kogo uszyć! A można ręcznie? Da to radę, czy będę musiała mieć maszynę (na szczęście mam od kogo pożyczyć).

    Super, super kotek!

    Poproszę wzór na e-mail: mariolapach@interia.pl

    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odrysuję dzisiaj i prześlę :) myślę, że da się uszyć go ręcznie ale nie będzie taki równiutki i małe elementy mogą się strzępić. Polecam maszynę :)

    Na razie zmykam do pracy :DDD może dzisiaj uda mi się coś dodać... tyle mam rozgrzebanych postów a wciąż brakuje czasu... buziaki :DDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ok, dzięki:) Będę cierpliwie czekać:) Zainspirowałaś mnie do wzięcia się do roboty!



    Miłego dnia i dużo czasu;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zupełnie przypadkowo tutaj trafiłam, ale od razu zainteresował mnie Twój post. Ja jestem na etapie zapoznawania się z moją maszyną. Jakoś tak nie wiem od czego zacząć, więc jak na razie tylko na siebie ukradkiem zerkamy :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Maryś - Już odrysowałam i wysłałam, mam nadzieję, że się otworzy u ciebie ten skanik.
    Al - zerkaj zerkaj, bo od tego zerkania można się trochę oswoić z nową koleżanką... zacznij sobie od szycia niepotrzebnych kawałków. Ja próbowałam różne możliwości szycia (aż dwie!!!) robiłam pętelki, zygzaczki, zawijaski, żeby trochę potrenować! Powodzenia dziewczyny, Raaany Kot cieszy się, że będzie miał towarzycho!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też poproszę wzór na mail: kejtin@o2.pl :)
    Bardzo fajne kotki !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Całkiem przypadkowo tutaj trafiłam i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, super - wszystkim dzieciom życzę takich mam!!
    W piwnicy stoi stary Łucznik...może też czas go odkurzyć :) czy również mogę prosić wzór? veeronik@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Uff, no to ja Ci się przyznam, że ja jak ten pies do jeża... w dalszym ciągu li tylko z daleka obchodzę moją maszynę, którą kupiliśmy... 3 lata temu! Moja mama była wtedy u nas w odwiedzinach, więc poszyła kilka kompletów pościeli dla Gabisia... a teraz Magda jest ówczesnym wieku synka, a ja do tej pory nie mogę się zebrać, by tł moją Franię trochę podenerwować moimi nieumiejętnymi ruchami. :-P Ba, nawet dwie torby pełne pięknych materiałów mam do kompletu, i nic! może jednak tej zimy mi się uda oswoić Franię, hmmm... ;-)

    Kicio Micio cudny! :-D

    Pozdrawiam,
    Moni

    OdpowiedzUsuń