Strony

piątek, 31 sierpnia 2012

Planowanie pracy w domu

Upomniana dzisiaj przez Martę nie mogę przejść obok tego tematu obojętnie...

I jeszcze Google przywitał mnie takim oto logo:

tak tak - dzisiaj 142 rocznica urodzin Marii Montessori. To okazja do tego by wziąć się w końcu za serię Monte Sorry :)))

Wpisy miały być dodawane regularnie ale niestety smutne wydarzenia czerwcowe, a teraz jeszcze do tego wszystkiego niewidomy pies sprawiają, że moje życie toczy się z dala od komputera...

W tym odcinku chciałabym Wam pokazać, jak można planować swoją pracę. U mnie wszystko, co nie jest gdzieś zapisane szybko wylatuje z głowy. Głównie dzieje się tak z pomysłami na zabawy, tematy, pomoce dla Julka. Chciałam, żeby nasza praca stała się bardziej systematyczna dlatego zrobiłam karty miesięcznej pracy, na których zapisuję, co będziemy robić.

Takie planowanie miesiąca to dwie kartki - pierwsza ogólna z zakresem tematycznym i działaniami z różnych sfer rozwoju malucha, o których nie chcę zapomnieć. Aby rozwój był wspierany ze wszystkich stron w każdym miesiącu/tygodniu dbam o to, by znalazły się w nim różnorodne zajęcia.

Na drugiej karcie z podziałem na 4 tygodnie zapisuję wszystko trochę dokładniej.
Raaany mama w trakcie zapisywania :)
1. Ćwiczenia praktyczne - ćwiczenia życia codziennego - (zielony)
2. Ćwiczenia sensoryczne - rozwijanie zmysłów - (żółty)
3. Ćwiczenia językowe - (czerwony)
4. Ćwiczenia matematyczne - (niebieski)
5. Wiedza kosmiczna - (pomarańczowy)
    - botanika
    - zoologia
    - geografia
    - historia
    - kosmos
    - sztuka

dział 6 zawiera opisy, które nie mieszczą się tych kategoriach - dotyczą wystroju sali/pokoju, zasad wychowania, ogólnych refleksji lub jak kto woli - szeroko pojętej teorii (np. artykuły, fragmenty książek)Kolory nadałam sama - możecie oczywiście wymyślić swój własny system :)

Dodam tylko, że metody Montessori nie są jedynymi, które stosuję. Daleko mi do fanatyzmu metodycznego :D Lubię wybierać to, co daje efekty, co rzeczywiście pasuje Julkowi - nie wiem jeszcze czy pójdzie do montessoriańskiego przedszkola - nasłuchałam się ostatnio i muszę przetrawić te wszystkie informacje. Jedno jest pewne - do pracy w domu ta metoda jest genialna. Pozwala rodzicowi na ogarnięcie chaosu, uczy dziecko samodzielności, rozwija je wszechstronnie. Do tego umiłowanie prostoty, dbanie o otoczenie, zwracanie uwagi na organizację pracy - LUBIĘ TO!

W takim systemie gromadzę materiały w segregatorach, które już Wam pokazywałam
dla ułatwienia sobie życia każdy dział ma swój kolor - w segregatorach możecie zrobić przegródki w tych właśnie kolorach a także przygotować koszyczki na materiały "na później" Dzięki kolorom macie posegregowany materiał i łatwiej do niego dotrzecie. A jeśli macie na prawdę dużo materiału to każdy dział może mieć własny segregator w odpowiednim kolorze - Bożeeeeeee czuję, że niedługo obudzę się jako Anthea Turner :PPPP

Takie planowanie bardzo ułatwia pracę z dzieckiem i sprawdza się zwłaszcza wtedy, gdy ktoś cierpi na sklerozę tak jak ja :D

Można te kartki wydrukować i wpisywać na bieżąco swoje plany - rodzaj aktywności trzeba dostosować do zainteresowań dziecka i zmieniamy je w zależności od tego, czy przypadły do gustu maluchowi.
możecie je powiesić w widocznym miejscu lub wpinać do segregatora - jeśli robicie zdjęcia tego, co dzieci porabiają dołączcie je koniecznie!!! Powstanie w ten sposób wspaniała pamiątka na całe życie.


Dodałam jeszcze kalendarz na wrzesień - tu zapisuję planowane wyjścia, zaznaczam ważne daty i to, co udało nam się zrobić :)

Mam nadzieję, że przydadzą Wam się te moje plany - powodzenia w przygotowaniu zajęć!
A Wy drogie mamy, jak planujecie pracę z dzieckiem? odezwijcie się, bo się stęskniłam :DDD

środa, 29 sierpnia 2012

Ślimaki na start!

Gra powstała na bazie gry PĘDZĄCE ŻÓŁWIE wydawnictwa Egmont, o której przeczytacie: TUTAJ

Dla potrzeb naszego ślimaczego tematu musiałam ją zmodyfikować - więcej o ślimakowych zadaniach

ŚLIMAKI na START!!!
Przygotowujemy planszę, po której poruszać będą się ślimaki, polami mogą być kamienie, listki - cokolwiek wymyśli Wasz maluch - powinno ich być 10 (możecie skorzystać z planszy, którą przygotowałam)
Do gry potrzebujemy figurek ślimaków - można je wykonać z zakrętek od butelek, modeliny, kamyków - tutaj też duże pole do popisu :D - ważne, by ślimaki były w następujących kolorach - czerwonym, zielonym, niebieskim, żółtym i fioletowym.

Ja zrobiłam ślimaczki z ciastoliny i zostawiłam je do wyschnięcia.

Każdy ślimak posiada swoją kartę. Każdy gracz przed rozpoczęciem gry losuje jedną kartę i nie pokazuje przeciwnikom, jaki kolor ślimaka wylosował ( z najmłodszymi dziećmi można ten etap pominąć i zawodnicy po prostu wybierają kolor ślimaczka)
Wszystkie ślimaki ustawia się na polu START.

Gramy kartami:

W oryginalnej grze figurkami porusza się wykładając karty -
zrobiłam dla siebie i dla Was zestaw 52 kart, więc możecie je po prostu ściągnąć, wydrukować i przykleić na sztywnych kartonikach. (Laminując zapewnicie swojej grze możliwość przetrwania)

karty gry rozdajemy - po 5 dla każdego gracza
reszta kart ułożona jest w zakryty stosik.

karty trzymamy w ręku, by nie widzieli ich przeciwnicy. Zaczyna najmłodszy gracz, wykłada jedną kartę i przesuwa danego żółwia o określoną liczbę pól. Można poruszać wszystkimi ślimakami, nie tylko swoim - trzeba tak kombinować, by nikt nie domyślił się jakim ślimakiem jesteśmy :P
Po każdym ruchu dobieramy kartę. Gdy karty się skończą, a żaden ślimak nie dotarł do mety, tasujemy karty i robimy nowy stosik do dobierania.
Grę wygrywa ślimak, który pierwszy dotrze do pola sałaty!

W wersji dla starszych (tak jak w oryginalnej grze) ślimak, który dociera do pola, na którym stoi już inny ślimak wskakuje mu na plecy - czyli układamy jednego ślimaka na drugim. następnie każdy ślimak porusza się do przodu i do tyłu razem ze ślimakiem, którego niesie na plecach. Tutaj wygrywa ten ślimak, który dotrze do pola sałaty na samej górze!
w tym przypadku wygrał ślimak fioletowy :) W tym momencie gracze pokazują, jakim kolorem ślimaka poruszali.

Gramy kostkami:
Jeśli nie macie drukarki można wykorzystać dwie kostki do gry:
na jednej kostce przyklejamy kółeczka z ślimakami, ślimak tęczowy - to gracz decyduje, którym ślimakiem poruszy. Na drugiej kostce przyklejamy pola: +, ++ ,-
każdy gracz rzuca dwiema kostkami i przesuwa danego ślimaka o odpowiednią liczbę pól, jeśli wypadnie

+  do przodu o jedno pole,
-  do tyłu o jedno pole
++ do przodu o dwa pola



CIEKAWOSTKA!

Ślimaki na prawdę biorą udział w wyścigu! Niewiarygodne....

Ślimaki na start!
https://drive.google.com/file/d/0B3GgUZgGypjiZjlxeXQyS0NWNkE/edit?usp=sharing


materiały dogry do śiągnięcia na dole tego posta


niedziela, 26 sierpnia 2012

Ślimak, ślimak pokaż rogi!


Moja chałupka-
to jest skorupka!
Po świecie z nią chodzę,
na jednej nodze...


Ostatnio chęć zjedzenia czegoś pysznego i drożdżowego podyktowała nam temat przewodni całego tygodnia.
Tym razem nasze zajęcia zaczęły się od buszowania w kuchni - zajęłam się przygotowywaniem drożdżowego ciasta a Julek z zaciekawieniem przyglądał się wszystkiemu i pichcił coś sobie na swojej mini kuchence :D

Podpatrzyłam, jak ćwiczył nabieranie suchego makaronu na łyżeczkę i przenoszenie ich na patelnię. Potem mieszanie w garnku i cała masa innych kuchennych czynności.
bardzo podobało mu się też zaglądanie do ciasta drożdżowego, żeby sprawdzić ile urosło.

Po tych zabawach przyszła pora, by rozruszać małe paluszki. Tym razem ćwiczyliśmy posługiwanie się klejem w sztyfcie i przyklejanie kawałków kolorowej bibuły. Do wykonania takiego ślimaka potrzebujemy jedynie talerza papierowego i "nogi" doklejonej z kolorowego papieru lub kawałków drugiego talerza. Pokazujemy dziecku jak należy smarować muszlę klejem i przyklejać bibułę. Potem już tylko czekamy na pięknego ślimaczka :D

Powtarzamy sobie znany wszystkim wierszyk o ślimaku - Julo kończy pięknie wersy i to najlepszy dowód na to, że wieczorne czytanie przynosi efekty - huraaaa
Julek włącza się też do mówienia całego wierszyka - mówi razem ze mną, oczywiście po swojemu.
Najczęściej wypowiada końcówki wyrazów, albo skraca je nie wypowiadając trudniejszych głosek - jest to zupełnie normalne dla maluchów w tym wieku. Choć wiadomo - są dwulatki, które mówią już całkiem wyraźnie. Zamiast tracić czas na porównywanie z innymi dziećmi lepiej wprowadzać dużo gier i zabaw językowych, czytać bajki, mówić wierszyki i śpiewać mnóstwo piosenek!

Ślimak, ślimak pokaż rogi
dam Ci sera na pierogi,
jak nie sera, to kapusty
od kapusty będziesz tłusty!

Julo:

Imak, imak, okaś jogi
jam je sieja ....... jogi
jak   nie  jeja ....... uśty
....... uśty jedzieś tuśty!

no mniej więcej coś takiego :) szału nie ma ale Julek bardzo lubi te nasze wierszykowe zabawy i często sam domaga się jakiegoś wierszyka. Czasem też, gdy zaczynam mówić coś, na co nie ma ochoty to mówi: "nie, to nie!"

Jeśli Wasz maluch również odbiega rozwojem mowy od rówieśników wprowadzajcie dużo wierszyków połączonych z pokazywaniem. Wasze gesty pomogą skupić uwagę dziecka na dłużej i ułatwią rozumienie tego, o czym opowiadacie.

W przypadku ślimaczka wygląda to tak:

Ślimak, ślimak  - rysuję spiralkę na dłoni Julka (można zrobić to paluszkiem wskazującym drugiej dłoni dziecka)
pokaż rogi - przystawiam palce wskazujące do skroni
dam Ci - wysuwam obie ręce przed siebie, jakbym coś na nich podawała
sera na pierogi, - łączę prawą i lewą rękę, jakbym lepiła kulkę, przekładamy je rytmicznie
jak nie sera - łączę prawą i lewą rękę, jakbym lepiła kulkę, przekładamy je rytmicznie
to kapusty - pokazuję dłońmi dużą kulę
od kapusty będziesz tłusty! - gilgoczę Julka pod paszkami i po brzuszku :D

Takie zabawy z pokazywaniem idealnie sprawdzają się w podróży, w poczekalni, sklepie - czyli wszędzie tam, gdzie maluszek nudzi się i zwykle pokazuje "różki". Mając zapas różnych znanych dziecku wierszyków i piosenek unikniemy wielu nieprzyjemnych chwil z wrzeszczącym dzieckiem pod pachą :P

Inną sprawdzoną propozycją są wierszyki rysowane - treść wiersza rysujemy po prostu na kartce kredką, paluszkiem w kaszy lub piasku albo po prostu palcem na pleckach dziecka, robiąc jednocześnie delikatny masażyk i głośno mówiąc rymowankę.

Ślimaczek (E.M. Skorek)

Pasek zamiast nóżki
a na czubku różki
tutaj mała buzia
tu skorupka duża
i już każdy wie dzieciaczek,
że to jest..... ślimaczek!

Jeśli nasze dziecko zgłodnieje warto zaproponować mu ślimaczkową przekąskę:

z chleba przygotowujemy nogi ślimaków a skorupkę z szynki, serka np. almette i plasterka sera żółtego. Można też dodać ulubione warzywa. Taka tematyczna przekąska na pewno będzie bardziej smakowała niż tradycyjna kanapka :)))
Po małej przerwie wróciliśmy z Julkiem do ćwiczeń - tym razem - kolory i liczenie do 5, które idzie Julowi już całkiem sprawnie :D

dla Julka cztery maty do ciastoliny, żeby w wolnym czasie mógł się nimi zająć. Kiedy doglądałam ślimaczków drożdżowych słyszałam, jak sam próbował mówić wierszyk o ślimaku podczas lepienia :) mój słodziak :)
Oprócz tego na Julka czekały również ćwiczenia grafomotoryczne - do rysowania po śladzie lub wodzenia paluszkiem.

A to kolejna nasza praca plastyczna - ślimak z kół. Omówiliśmy kolory, Julek pokazał największe i najmniejsze koło. Policzyliśmy ile ich jest. Muszę przyznać, że liczenie idzie mu już bardzo sprawnie :)
Mój dzielny artysta smarował koła klejem a ja je przyklejałam. Później Julo nie mógł rozstać się z klejem - poprzyklejał kolorowe koła tak, jak chciał. Potem oglądał z zainteresowaniem jak mama zaczarowała te koła w ślimaczki :)


Usiedliśmy razem przed komputerkiem i obejrzeliśmy pokaz slajdów do piosenki Fasolek Mój kolega ślimak :)

Potem pokazałam Julciowi różne zdjęcia ślimaków. Jest jeszcze za mały na dokładne zapoznanie się z kartami do lekcji trójstopniowej czy kartami naukowymi, ale z zaciekawieniem przyglądał się zdjęciom. Opisywaliśmy, która skorupka jest duża, mała, długa, krótka, ostra, okrągła, jaki ma kolor...
Julcio, choć taki mały umie pokazać, gdzie ślimak ma nogę, muszlę i czułki - to chyba całkiem nieźle jak na dwulatka :D
To nasz zestaw kart naukowych i kart do lekcji trójstopniowej - przydałyby się jeszcze prawdziwe muszle do tego zestawu! Zaczynam poszukiwania, żeby je dołączyć.
Pod spodem karty do nauki liczenia w zakresie 10 - należy zaznaczyć spinaczem właściwą cyfrę, odwrócić i sprawdzić poprawność wykonanego zadania.

Na kanale, który należy do Julcia ulubionych - Baby TV oglądamy często bajkę, której bohaterem jest właśnie - ślimak! Pasuje ona nam świetnie do ślimaczkowego tematu.... więc..... obejrzyjcie z nami, jak Tulli odkrywa świat:


Uderz w stół...a ślimaki zaczną wyłazić z każdego kąta...
Dla starszych dzieci mam też coś, do nauki języka angielskiego - odcinek Mr Snail - Pan ślimak odkrywa świat przyrody codziennie również na baby TV, nie znalazłam niestety polskiej wersji w internecie.



Doskonałym uzupełnieniem tematu będzie gra planszowa - ŚLIMAKI na START!
Grę zrobiłam na podstawie znanej gry "Pędzące żółwie", której opis znajdziecie w osobnym wpisie TUTAJ

Na razie z Julkiem gramy sobie układając karty w zakrytym stosiku. Odkrywam karty po kolei i przesuwamy do przodu odpowiedniego ślimaka. Julo ma za zadanie - odnaleźć takiego samego ślimaka, co na karcie i przesunąć go do przodu o jedno pole.
To jest taki nasz mały trening, bo już z Rany Tatą nie możemy doczekać się, kiedy Julcio dołączy do naszych rodzinnych rozgrywek!

Na zakończenie pokażę Wam, jak wyszły nasze drożdżowe ślimaczki - w końcu to od nich wziął się ślimakowy temat! Koniecznie upieczcie takie w domu - chyba nie będziecie się z tym ŚLIMACZYĆ?

Przepis na drożdżowe ślimaczki znajdziecie - TU

Materiały do ściągnięcia:

wystarczy pokolorować czerwoną kredką właściwą część.
budowa ślimaka Winniczka
ciasto mata - ślimaki
karty liczbowe klamerki
ślimak w wierszach i piosenkach
ślimaki występujące w Polsce KLT
gra planszowa ślimaki na start!
ślimaki - ulep i wpisz/wstaw liczbę

wtorek, 21 sierpnia 2012

Drożdżowe ślimaczki

Ten tydzień upływa nam w ŚLIMACZYM tempie :D i jest nam z tym bardzo dobrze. Temat przewodni bardzo spodobał się Rany Julkowi i już niedługo pokażemy Wam efekty naszej pracy.
Na początek coś, od czego zaczęła się nasza ślimacza przygoda:

Przygotowaliśmy drożdżowe bułeczki z karmelizowanymi jabłuszkami, cynamonem i rodzynkami.
Wykonanie jest niezwykle proste, więc możecie przygotować taką słodką przekąskę dla swoich mniejszych i większych łasuchów.

Przygotowujemy rozczyn:

20 g świeżych drożdży
300 ml ciepłego mleka - nie może być gorące!
łyżeczka cukru
troszkę mąki

odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy aż wyrośnie.

Do miski wsypujemy:
600g mąki pszennej,
pół łyżeczki soli,
60g masła (wyjętego wcześniej z lodówki),
2 jaja,
100g cukru

do tego dodajemy wyrośnięte drożdże i wyrabiamy ciasto, wkładamy je do miski, przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ok 1 - 1,5 godziny)

W tym czasie obieramy jabłka (ok 3 średnie) Ja używałam papierówek z ogródka :D Kroimy je w kosteczkę. Na patelni roztapiamy ok 2 łyżki masła i wsypujemy ok 2-3 łyżki cukru, kiedy cukier się rozpuści dodajemy jabłka, rodzynki i posypujemy cynamonem, smażymy chwilkę, tak by jabłka się nie rozpadły.
Wyrośnięte ciasto wyrabiamy jeszcze raz, ukłądamy na stolnicy i rozwałkowujemy na duży prostokąt.
Rozkładamy jabłka równomiernie i zawijamy wszystko w rulon. Ostrym nożem odkrawamy bułeczki (około 3-4cm) i układamy na blasze.
Odstawiamy bułeczki do wyrośnięcia (ok 30min)
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 200 stopni
pieczemy bułeczki 25-30 min aż się zrumienią

Zanim ostygną możemy polać je lukrem - ulubione zajęcie Julianka.
do filiżanki cukru pudru dodajemy łyżką wrzątek (około 2-3 łyżki) polewamy lukrem bułeczki.


Jedyną wadą naszych ślimaczków jest to, że wychodzi ich bardzo dużo i znikają szybko w niewyjaśnionych okolicznościach!

Pędzące żółwie - Raaany Julek wraca do gry!

Gra po prostu świetna - ładne wykonanie, żywe kolory i proste zasady - zachwycą się nią zarówno maluchy, jak i starsi gracze.
 
Wiek graczy: 5+ ale po uproszczeniu nadaje się już dla 3 latków

Czas gry:

20 minut


Liczba graczy:
2-5

Zawartość pudełka:
kartonowa plansza, 5 figurek żółwi z drewna, 52 karty gry, 5 płytek z żółwiami, instrukcja
Gdzie kupić:
np. TU

Producent/Wydawnictwo

Egmont, autor: Reiner Knizia

Cena:
od 50 do 60 zł

Przebieg gry:Każdy gracz losuje jeden kartonik z kolorem żółwia i nie pokazuje go przeciwnikom
wszystkie żółwie ustawiamy na polu START - jeden obok drugiego.
tasujemy karty, rozdajemy każdemu po 5 kart. każdy gracz trzyma swoje karty w wachlarzyku przed sobą i nie pokazuje ich przeciwnikom.
zaczyna najmłodszy gracz - wykłada kartę i wykonuje ruch odpowiedni żółwiem
karty z jednym "+" - do przodu o jedno pole
z dwoma "++" - do przodu o dwa pola
z "-" do tyłu o jedno pole
żółw tęczowy z "+" albo "-" to gracz decyduje którym żółwiem poruszy w przód lub w tył
żółw tęczowy z jedną strzałką - ostatni w kolejce żółw do przodu o jedno pole
żółw tęczowy z dwiema strzałkami - ostatni w kolejce żółw do przodu o dwa pola
po wykonanym ruchu gracz dobiera kartę ze stosika




wersja dla maluszków (nawet 3 latków):
wyjmujemy ze stosika kart tęczowe żówie, tasujemy karty i układamy w zakrytym stosiku obok planszy
wszystkie żółwie (lub wybrane - ja np. rezygnuję z fioletowego i gramy tylko 4 żółwiami)
na zmianę odkrywamy z dzieckiem karty ze stosika i przesuwamy właściwego żółwia ZAWSZE o jedno pole - czyli nie interesują nas + i -
kiedy dziecko opanuje już przesuwanie żółwi i rozpoznaje dobrze kolory możemy nauczyć rozpoznawania + i - i przesuwania do przodu i do tyłu
wygrywa żółwik, który pierwszy dotrze do pola sałaty.
W tej wersji nie chodzi o zawody, skupiamy się na nazywaniu kolorów, przesuwaniu pionków, co dla maluszka jest dużym wyzwaniem.

wersja dla starszych dzieci
W grze biorą udział wszystkie karty, również te z tęczowymi żółwiami.
Każdy gracz wybiera sobie żółwia w ulubionym kolorze.
Wykładamy karty i przesuwamy żółwie do przodu i do tyłu. kiedy żółw dotrze na kamień, na którym stoi już inny żółw to staje obok niego.


wersja najtrudniejsza
Gramy wszystkimi kartami, ale gdy żółw dotrze do kamienia, na którym stoi już jakiś żółw (lub żółwie) wskakuje im na plecy.
Wygrywa ten żółw, który dotrze do pola sałaty na samej górze!
Żółwie wykonują ruchy do przodu i do tyłu razem z żółwiami, które mają na plecach. trzeba wykonywać skomplikowane kombinacje, żeby uwolnić się od niechcianych towarzyszy podróży!!!

PRZEBIEG GRY Z MALUCHEM
czyli jak wychować przyszłego gracza :D


Julek ma dopiero 2,5 roku, i już nie możemy się doczekać, kiedy dołączy do nas na wieczorach gier.
No cóż, jak wszystkiego - grania trzeba dziecko nauczyć, nic nie stanie się samo - niestety :D albo na całe szczęście.

Zaczynamy od pudełka, pokazujemy jak przenieść pudełko na stolik tak, by nic się nie wysypało. Dziecko musi wiedzieć, że gra to nie zabawka, jak każda inna - muszą w niej być wszystkie części bo inaczej nie da się grać!
Najlepiej przygotować osobną półkę z grami, aby maluch nie wykorzystywał gier do swoich codziennych zabaw.
Pokazujemy, jak otworzyć pudełko, pokazujemy, co jest w środku, jak ładnie jest poukładane.
Najważniejsze, by wytłumaczyć i pokazać maluchowi, że nie można gnieść kart - trochę nam to zajęło. Za każdym razem, gdy Julo zginał kartę, zabierałam wszystko do pudełka i odstawiałam na półkę. Do tego oczywiście tłumaczenie i po jakimś czasie udało nam się! Julek obchodzi się z kartami w miarę ostrożnie i możemy zagrać w najłatwiejszą wersję.

1. Liczymy głośno żółwie - wybieram na razie 4 - czerwony, niebieski, zielony i żółty
2. ustawiamy je na STARCIE
3. Wyjmuję z talii wszystkie tęczowe i fioletowe żółwie.
4. Resztę kart tasuję i układam obrazkami w dół
5. Odkrywamy karty po kolei nazywamy kolor żółwia - Zadaniem Julka jest znalezienie tego samego koloru i przesunięcie o jedno pole do przodu
6. Odkrywamy następną kartę
7. Gdy jakiś żółw dotrze do sałaty bijemy mu brawo i "karmimy" go sałatą
8. zadaniem Julka jest schowanie gry do pudełka - złożenie planszy i włożenie wszystkich części do pudełka. Zamyka potem pudełko i odnosi na półkę
ufffff jak widzicie wychowanie porządnego gracza zajmuje trochę czasu ale korzyści są ogromne - dziecko uczy się cierpliwości, szanowania swoich rzeczy, rozwija zdolności językowe a przede wszystkim spędza aktywnie czas z rodzicem :D

Życzymy Wam wielu owocnych wieczorów gier, jeśli myślicie, że dziecko jest za małe na granie to może Raaany Julkowy przykład pomoże Wam zmienić zdanie!