Strony

środa, 18 lutego 2015

touchy-feely - dotkaj - nazywaj - poznawaj świat!

Przedstawiam Wam dzisiaj książeczki, które absolutnie nas pochłonęły!
Uwielbiam czytać i chciałabym przekazać moim maluchom zamiłowanie do książek. W czasach, w których dzieci bombardowane są zewsząd technologią nie jest to łatwe zadanie...
Wiecie, że mam ogromny sentyment zarówno do nauczania języków, jak i metody Montessori... a to, co Wam pokażę realizuje te kierunki doskonale :)

Rozwój zmysłu dotyku w metodzie Montessori stanowi bardzo ważny element kształcenia zmysłów. Dziecko poznaje różne faktury, gramatury, materiały i uczy się je rozpoznawać, nazywać i klasyfikować pod względem wybranej cechy. Dotyk pozwala dziecku na poznanie przedmiotu, powoduje różne doznania bardziej i mniej przyjemne, rozwija wrażliwość na otoczenie.
Maluch poznaje świat całym sobą - dotyka twarzy najbliższych, swojego ciała, ubrań, zabawek, wkłada je do buzi, chcąc poznać jak największą powierzchnią swojego ciała.

Dłonie stanowią jednak główne "narzędzie" tego poznania. Opuszki palców są bardzo wrażliwe a wszystkie ćwiczenia mają na celu jeszcze większe uwrażliwienie tego obszaru. Stymulowanie dłoni silnie wpływa na rozwój mowy dzieci ze względu na sąsiadowanie odpowiedzialnych za te funkcje obszarów w mózgu dziecka. Im więcej doznań będzie płynęło z różnych zmysłów, tym więcej połączeń między komórkami nerwowymi powstanie. Dzieci są dziś wręcz atakowane silnymi bodźcami wzrokowymi, co spycha trochę na drugi plan inne zmysły.

Jeśli chcemy zachować równowagę w rozwoju możemy proponować dziecku takie aktywności, które pobudzą inne zmysły, nie tylko wzrok i słuch.

Książeczki dotykowe należą do moich ulubionych, dzięki różnym fakturom zachęcają dziecko do manipulowania, dotykania, porównywania wrażeń dotykowych. Dla maluszka będą stymulatorem a dla starszego dziecka impulsem do wyrażania się na temat tego, co czuje.
Dziecko nazywając swoje odczucia rozwija swój język - potrafi też wyrazić swoje zdanie na temat tego, co czuje. Opisywanie oglądanej ilustracji jest bogatsze, bo dostarcza też większej ilości wrażeń niż zwyczajna ilustracja.
Książeczka, którą pokochaliśmy jest jedną z wielu z tej serii. Wydawnictwo Usborne posiada w swojej ofercie wprost nieprzebrane bogactwo książek tego typu.
Co jest ich zaletą? Zachwycą zarówno malucha, jak i starszaka. Można wykorzystać je do nauki języka ojczystego, by za chwilę zaproponować naukę języka angielskiego na znanym już materiale. Tematyka książek pozwala na wplatanie ich w codzienne zajęcia - kto z nas nie bawi się z maluchami w nazywanie zwierząt i naśladowanie ich odgłosów?
Zosia sięga po książeczkę codziennie, ma swoje ulubione strony - i tych obrazków chce dotykać bez przerwy :))) Oglądamy ją wspólnie nazywamy zwierzęta, naśladujemy ich odgłosy, sposób poruszania się i oczywiście dotykamy przeróżnych faktur - mamy ostry rzep, puszyste futerko, gładką "skórę", chropowaty grzbiet, połyskującą "wodę".....
Zosia w pewnym momencie zaczęła nawet oglądać książeczkę stopami hihi...

Jak można jeszcze wykorzystać książeczki?
Zrobiłyśmy sobie wystawę zwierząt - figurek (były takie z lego ale też takie normalne plastikowe.
Oglądając książeczkę Zosia odnajdywała takie same zwierzątka :) Bardzo podobało jej się to zadanie.
Bardzo lubi pokonywać paluszkiem wyznaczoną w książeczce trasę np. ryb, mrówek i zaznaczać pasy na ciele zebry czy macki ośmiornicy.. wszystko dzięki odpowiednio wyciętym stronom książeczki...


Bawiłyśmy się też w zaglądanie przez dziurki i otworki - zabawa w akuku chyba nigdy się nie nudzi :P

Ze starszakiem czyli Julkiem poznawaliśmy książeczkę po angielsku, przypomnieliśmy sobie nazwy zwierzątek, ich kolory i poznane kiedyś nazwy: water, tree, river... Julek 14 lutego skończył 5 lat... czas podgonić trochę naukę języka, która zeszła nam ostatnio na dalszy plan :)
Zapisane w książeczce wyrazy dźwiękonaśladowcze pozwoliły mi urozmaicić opowiadanie :)
Zaczęłam również nazywać dotykane przez nas faktury, Julek poznał określenia takie, jak:
smooth
rough
furry
soft
hard
shiny
striped
specled

Nazywaliśmy też części ciała zwierząt - head, tail, back, beak, legs, teeth, ears, tongue....
liczyliśmy paski zebrom, rybki w rzece, zęby krokodyla, macki ośmiornicy, mrówki w tunelu....

Dobrze jest utrwalać poznane w taki sposób pojęcia. Proponuję tworzenie  koszy skarbów - tutaj jest to koszyk wypełniony kulami o różnej fakturze, bawiąc się nimi dziecko utrwala poznane słownictwo i może użyć go w nowej sytuacji... kosze skarbów to doskonały sposób na zajęcie czymś ciekawym malucha. Dodakowo takimi kulami możemy pomasować naszego bobasa - masaż pleców, stóp i rąk na pewno będzie miłym akcentem wyciszającym po zabawie lub przed snem :)

Jeśli zaciekawiła Was książeczka zapraszam Was tu:

http://bestjezykowo.blogspot.com/2015/01/in-jungle.html

Znajdziecie tu kolejne pomysły na wykorzystanie książeczki a na dole wpisu informację, jak można kupić tą książeczkę, jak i wieeele innych. Ostrzegam - oferta jest bardzo ale to bardzo wciągająca :)))) 
Znajdziecie tam formularz zamówienia oraz inne ważne informacje.
Jeśli chcecie być na bieżąco z nowościami koniecznie polubcie: https://www.facebook.com/bestenglishusborne?ref=hl